Zostałem ministrantem kiedy miałem 10 lat i zostałem nim dlatego, bo był nim mój starszy brat. Kiedy już trochę dorosłem i więcej rozumiałem, postanowiłem w dalszym ciągu przynależeć do LSO, bo czułem że dzięki temu, chociaż trochę zbliżę się do Pana Boga i będę mógł mu służyć. Cała moja historia trwa już 7 lat od kandydata na ministranta aż po ceremoniarza.
Właśnie rok temu dostałem taką propozycję od opiekuna LSO ks. Tomasza, żeby rozpocząć kurs w Pelplinie. Stwierdziłem czemu nie: poszerzę swoją wiedzę, poznam nowych księży i nowych kolegów „po fachu”. No i właśnie w sierpniu 2016 roku otrzymałem błogosławieństwo ceremoniarza z rąk księdza biskupa. To, że jestem w tej wspólnocie ma swoje plusy. Poznałem wspaniałych ludzi, a przede wszystkim poznałem nauki Pana Jezusa. LSO to ministranci pełniący różne funkcje podczas mszy św. np.: lektorzy i ceremoniarze. Nasz wolny czas to nie tylko modlitwy i msze. Razem z grupą młodzieżową przy naszej parafii tworzymy zgraną paczkę, z którą w wolnym czasie (zwykle w soboty) w salkach śmiejemy się, żartujemy albo gramy w ping-ponga czy ćwiczymy na siłowni. Dla mnie najlepszym okresem liturgicznym jest Adwent, ponieważ wtedy zaczynają się roraty i co roku nasza genialna młodzież z pomocą ministrantów i oczywiście naszych księży Zmartwychwstańców, wymyśla scenki dla dzieci, które przybliżają treści mszy. Przyznaje wychodzi nam to fajnie, ale czasami jest to powód do śmiechu. Są to jednak momenty, które na pewno zostaną długo w mojej pamięci. Jako ministrant biorę udział także w różnego rodzaju turniejach czy spotkaniach mini-emaus. Jako wspólnota Zmartwychwstańczej młodzieży mamy dużo pucharów i znani jesteśmy ze swoich zwyczajów, np.: kółeczka po niektórych wygranych. Na zakończenie myślę, że gdyby nie obecność Boga w moim życiu nie poznałbym tylu fantastycznych osób i nie doświadczyłbym tylu fajnych chwil. Dlatego codziennie Bogu za to dziękuje.
Paweł – kandydat na ceremoniarza